niedziela, 11 października 2015

Port rybacki w Agadirze

Zapach ryb unoszący się po całym Agadirze przypominał nam niejednokrotnie o konieczności odwiedzenia portu rybackiego. Idąc wzdłuż wybrzeża spodziewaliśmy się, że zobaczymy z daleka kilka kutrów i alejkę ze smażalniami ryb, o której wspominał nasz rezydent, ale na miejscu czekała na nas niespodzianka w postaci miejscowego rybaka. Ten zaczepił nas już przed wejściem i zaczął dobrowolnie oprowadzać po miasteczku portowym. 


Lepszego przewodnika nie mogliśmy mieć, pan znał w porcie wielu pracowników więc mimo, że byliśmy dla nich nie lada atrakcją, starali się nie przerywać pracy. Nam pozwoliło to dokładnie przyjrzeć się zarówno wykonywanym czynnościom, jak i samym rybakom. W pierwszej kolejności zostaliśmy oprowadzeni po pomieszczeniach, w których składowane były ryby na eksport, a następnie przez mini targ, gdzie miejscowi mogą zakupić ryby i owoce morza. Najbardziej zaskoczył nas widok złowionych rekinów, w tym jednego mającego ponad 2 metry długości. Niestety nie udało nam się załapać na prawdziwy Fish Market, gdyż ten otwarty jest w godzinach 5:00-10:00, a my dotarliśmy do portu nieco po 10:00. Mimo to, rybak-przewodnik pokazał nam jeszcze kilka gatunków łowionych ryb, w tym płaszczki i małe wąskie rybki z rodziny rekinowatych. Charakterystyczne dla nich jest to, że głaszcząc je od głowy do ogona czuje się gładką powierzchnię, a głaszcząc odwrotnie, mocno chropowatą, wręcz ostrą skórę.



Kolejnym punktem była miejscowa stocznia, gdzie produkowane są kutry rybackie. Okres budowy jednego to około 1 rok, a materiał, z którego są wykonane, to w większości drewno drzewa arganowego.


Po kilku minutach spaceru dotarliśmy do samego portu, gdzie dosłownie co kilka minut przypływają nowe kutry. Dowiedzieliśmy się, że największe łodzie wypływają w głąb oceanu i wracają dopiero po pięciu dniach. Codziennie do portu transportowanych są tony ryb, z czego największą liczbę stanowią sardynki. Port rybacki a Agadirze zajmuje bowiem pierwsze miejsce na świecie pod względem połowu tych ryb. Co dziwne, w samym Agadirze trudno je kupić, są bowiem przeznaczone typowo na eksport. Na miejscu łatwiej dostać inne ryby: śledzie oceaniczne, makrele, sole, a także owoce morza. Na nas największe wrażenie robiły nowo przybyłe kutry, z których rybacy wynosili kolejne przepełnione rybami skrzynie. Byliśmy oszołomieni ilością ryb, jakie jest w stanie pomieścić jeden kuter, a przecież kutrów w porcie było mnóstwo, jeden stał obok drugiego, a obdrapane boki świadczyły o tym, że łodzie często się o siebie ocierają.


Koniec końców, po obejściu całego portu, nasz przemiły przewodnik otrzymał od nas 40MAD i od razu spojrzał z niemałą pogardą, że kwota jest za mała, a takie zwiedzanie to koszt około 150MAD. Na taką kwotę znowuż my się nie zgodziliśmy i ostatecznie stanęło na 70MAD. Wcześniej rybak pochwalił się jeszcze swoją kartą rybacką, z której wynikało, że jest rybakiem, od kiedy ukończył 22 lata (pan z rocznika 1955 r.) i ma ważność do 2049 r. My oczywiście życzymy panu zdrowia na tyle lat, bo w końcu ktoś musi oprowadzać kolejnych turystów po porcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz