niedziela, 11 października 2015

Wycieczka do Immouzer

Zachęceni widokiem wznoszących się nad Agadirem wzgórz, wybraliśmy się na wycieczkę w pierwsze pasma gór Atlas, na cel obierając małą wioskę berberyjską. Niedługo musieliśmy jechać jeepem, aby naszym oczom ukazały się niesamowite szlaki z oszałamiającymi widokami. Górskie doliny, pierwsze górskie szczyty i rosnąca roślinność zachęcały do fotografowania.


Jednym z przystanków na naszej drodze okazało się prawdziwe wiejskie targowisko, gdzie mieliśmy okazję poczuć prawdziwe życie berberyjskich mieszkańców małej górskiej wioski. Targ nie był zwykłym sukiem, a miejscem, gdzie miejscowi kupowali barany i kozły, głównie ze względu na zbliżające się Święto Barana (w tym roku 24 września, lecz jest to święto ruchome odbywające się 2 miesiące po okresie ramadanu). Trzeba przyznać, że nie było to miejsce dla osób o słabych nerwach. Smutne zwierzęta ze spuszczonym wzrokiem i związanymi przednimi łapami czekały na nieuchronną śmierć, a pokrojone części innych leżały wzdłuż kolejnych straganów, gotowe do sprzedaży.



Jeszcze trochę jazdy jeepem i dojechaliśmy do naszego celu. Mała wioska berberyjska przywitała nas pięknymi widokami na górskie doliny, a następnie dotarliśmy do wiejskiej szkoły podstawowej, przy której czekała na nas grupka dzieci. Widać było, że czekają, aby obdarować je choć jednym dirhamem. Miałam ze sobą trzy monety lecz nie spodziewałam się, że dzieci zareagują dość chaotycznie. Z czwórki dzieci, które były obok, naraz znalazło się koło mnie kilkanaście dzieci, które wręcz próbowały się wspiąć po mnie, by dostać pieniążek. Udało mi się wybrać mniejsze dzieci i pokazałam gestem dłoni, że więcej nie mam. Dzieci chętnie zapozowały do wspólnego zdjęcia, a później odprowadziły nas do budynku, w którym mieliśmy przygotowany prawdziwy marokański obiad.


Na poczęstunek otrzymaliśmy świeży chlebek, a do niego cztery rodzaje dipów: oliwę z oliwek, spożywczy olej arganowy, masło migdałowe oraz  miód. Zdecydowanie chlebek najbardziej smakował mi się masełkiem migdałowym, ale zostawiłam sobie miejsce na dalszą część posiłku. Przed podaniem głównego dania przyniesiono marokańską słodką herbatkę, która okazała się być przysmakiem naszych wakacji. Główny posiłek składał się z warzywnej sałatki oraz kurczaka z ziemniakami i marchewką, podanego bezpośrednio w glinianym naczyniu tadżin. Na deser podano świeżo pokrojone melony, które dodatkowo osłodziły obiad.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz