Zachęceni widokiem wznoszących się nad Agadirem wzgórz,
wybraliśmy się na wycieczkę w pierwsze pasma gór Atlas, na cel obierając małą
wioskę berberyjską. Niedługo musieliśmy jechać jeepem, aby naszym oczom ukazały
się niesamowite szlaki z oszałamiającymi widokami. Górskie doliny, pierwsze
górskie szczyty i rosnąca roślinność zachęcały do fotografowania.
Jednym z przystanków na naszej drodze okazało się prawdziwe
wiejskie targowisko, gdzie mieliśmy okazję poczuć prawdziwe życie berberyjskich
mieszkańców małej górskiej wioski. Targ nie był zwykłym sukiem, a miejscem,
gdzie miejscowi kupowali barany i kozły, głównie ze względu na zbliżające się
Święto Barana (w tym roku 24 września, lecz jest to święto ruchome odbywające
się 2 miesiące po okresie ramadanu). Trzeba przyznać, że nie było to miejsce
dla osób o słabych nerwach. Smutne zwierzęta ze spuszczonym wzrokiem i
związanymi przednimi łapami czekały na nieuchronną śmierć, a pokrojone części
innych leżały wzdłuż kolejnych straganów, gotowe do sprzedaży.
Jeszcze trochę jazdy jeepem i dojechaliśmy do naszego celu.
Mała wioska berberyjska przywitała nas pięknymi widokami na górskie doliny, a
następnie dotarliśmy do wiejskiej szkoły podstawowej, przy której czekała na
nas grupka dzieci. Widać było, że czekają, aby obdarować je choć jednym
dirhamem. Miałam ze sobą trzy monety lecz nie spodziewałam się, że dzieci
zareagują dość chaotycznie. Z czwórki dzieci, które były obok, naraz znalazło
się koło mnie kilkanaście dzieci, które wręcz próbowały się wspiąć po mnie, by
dostać pieniążek. Udało mi się wybrać mniejsze dzieci i pokazałam gestem dłoni,
że więcej nie mam. Dzieci chętnie zapozowały do wspólnego zdjęcia, a później
odprowadziły nas do budynku, w którym mieliśmy przygotowany prawdziwy
marokański obiad.
Na poczęstunek otrzymaliśmy świeży chlebek, a do niego
cztery rodzaje dipów: oliwę z oliwek, spożywczy olej arganowy, masło migdałowe
oraz miód. Zdecydowanie chlebek
najbardziej smakował mi się masełkiem migdałowym, ale zostawiłam sobie miejsce
na dalszą część posiłku. Przed podaniem głównego dania przyniesiono marokańską
słodką herbatkę, która okazała się być przysmakiem naszych wakacji. Główny
posiłek składał się z warzywnej sałatki oraz kurczaka z ziemniakami i
marchewką, podanego bezpośrednio w glinianym naczyniu tadżin. Na deser podano
świeżo pokrojone melony, które dodatkowo osłodziły obiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz